Profesjonalna nazwa firmy lub marki, rozmowa z Konradem Gurdakiem #026
Zagrożenia, pułapki i pieniądze
Zawartość odcinka
- 1:27 Czy nazwa przygotowana przez specjalistę może przynieść wymierne korzyści marketingowe?
- 3:53 Czy w pewnej sytuacji biznesowej warto poświęcić nazwie więcej uwagi?
- 5:18 Proces budowania marki. Na którym miejscu jest naming?
- 7:40 Zagrożenia dla marki wynikające ze złej nazwy.
- 10:39 Gdzie testować nazwę pod kątem kolizji?
- 13:03 Kolizje językowe.
- 18:10 Słowa, frazy, końcówki, które są zagarnięte przez większe marki.
- 22:24 Czy każdą nazwę da się wypromować?
- 25:31 Problem z nazwami generycznymi, które zawierają istniejące słowa.
- 28:34 Czy dobra nazwa jest w stanie zmniejszyć budżet reklamowy?
- 30:19 Nazwa, a projekt znaku graficznego (logo).
- 33:50 Nazwa i nowe domeny funkcjonalne.
- 36:30 Koszty profesjonalnego namingu.
- 41:47 Praca namingowca. Świeżość pomysłów czy doświadczenie?
- 48:01 Co jest wynikiem pracy namingowca, co otrzymuje klient?
- 49:57 Opinia rzecznika patentowego.
- 51:14 Cały proces namingowy Konrada Gurdak.
- 54:16 Co w sytuacji gdy gust klienta nie odpowiada strategii jego marki?
- 1:05:10 Portfolio namingowca.
- 1:08:33 Transparentny cennik na stronie internetowej w branży kreatywnej. Czy to możliwe?
Linki
- Sprawdzanie zarejestrowanych znaków towarowych: https://euipo.europa.eu
- Sprawdzanie zarejestrowanych znaków towarowych: https://tmdn.org
- Strona Konrada: Syllabuzz.pl
- Zapraszamy do odwiedzenia również profili społecznościowych:
https://instagram.com/kozackanazwa
https://www.facebook.com/Syllabuzz
https://www.facebook.com/kozackanazwa
https://www.linkedin.com/in/konradgurdak/ - Blog Syllabuzz: www.syllabuzz.pl/blog
- Autenti podpisywanie umów online: https://autenti.com/
- Osram: https://www.osram.pl/
- Porówneo: https://porowneo.pl/
- Rachuneo: https://www.rachuneo.pl/
Transkrypt
(Transkrypt jest wstępnie ogarnięty, ale po pierwszych poprawkach zawsze jeszcze coś zostaje. W dalszy ciągu liczę na wyrozumiałość. ☺)
00:00:00.480
Opracować nazwę samodzielnie, czy zatrudnić specjalistę? W czym nazwa stworzona przez profesjonalistę będzie lepsza niż ta wymyślona samodzielnie. Ile kosztuje opracowanie nazwy? Co możemy zyskać na dobrej nazwie? Czy myśleć o logo w momencie wymyślania nazwy? Może warto wymyślić nazwę razem z projektantem. Co jeszcze może być nierozłączne z nazwą? Strategia, pomysł na markę? Co sprawdzać gdy tworzymy nazwę samodzielnie? Dzień dobry nazywam się Aneta Duk. To jest podcast Komunikacja Wizualna i dzisiaj będziemy rozmawiać z Konradem Gurdakiem z Syllabuzz.pl o tworzeniu nazw.
00:00:44.410
Cześć
00:00:45.270
Cześć
00:00:45.580
Cieszę się, że przyjąłeś zaproszenie. Na początek opowiedz proszę czym się zajmujesz i dlaczego to naming? ☺
00:00:52.090
Ja uwielbiam mówić o sobie, w krótkich słowach. Rzeczywiście zajmuję się nazwami i tylko nazwami. To jest moja krótka charakterystyka, którą najłatwiej zapamiętać. Łatwiej kojarzyć osobę właśnie z taką super specjalizacją, a szczerze mówiąc poza nazewnictwem zajmuje się również tworzeniem strategii.
00:01:11.900
O podobny temat. W środę rozmawiałam z panem Maciejem Tesławskim. Chociaż głównym tematem był rebranding to jednak strategia jest nierozłączna z brandingiem czy też rebrandingiem, tak jak i z nazwami.
00:01:27.640
Gdy rozpoczynamy działalność, to pierwszy temat jaki wchodzi na tapet to są właśnie nazwy. Siadamy ze znajomymi, rodziną i we własnym zakresie robimy burzę mózgów. Wpadają pomysły i według takiego schematu powstaje nazwa. Czy nazwa przygotowana przez osobę specjalizującą się w namingu może przynieść jakieś wymierne korzyści marketingowe dla zamawiającego, ewentualnie uchronić go przed pewnymi problemami? Czy jest to raczej wybór pomiędzy: mam pomysł to wymyślam sama, nie mam to szukam do tego specjalisty?
00:01:58.080
Dobrze będzie powiedzieć o tym jakie ogólnie grupy ludzi zgłaszają się do osób zajmujących się nazewnictwem, copywriterów czy do agencji brandingowych lub kreatywnych. Tak jak już na początku powiedziałeś. Pierwsza grupa to są osoby, które rzeczywiście są już po procesie. Tworzyły nazwę, wymyślały nazwę i stanęły na rozdrożu. Mają nawet jakieś wybrane pomysły, ale jednak czują, że brakuje tego wsparcia zewnętrznego. Potrzebują, aby dostarczyć im jeszcze kilka innych ciekawych pomysłów, które mogą zahaczyć o całkiem inną inspirację.
00:02:38.020
I to jest jedna grupa osób, druga jest również po procesie, ale są to osoby, które odbijają się od rzecznika patentowego. Były pewne, że wybrały świetną nazwę, taką, która naprawdę sprzeda ich pomysł i nagle dowiadują się od rzecznika patentowego, że ich nazwa jest kolizyjna w danej klasie nicejskiej. Takie osoby rzeczywiście albo zrezygnowane już nie wymyślają samodzielnie ponieważ widzą, że mogą tego tematu nie przeskoczyć. Stąd odzywają się właśnie do osób zajmujących się namingiem i de facto zlecają to zadanie. Jest grupa osób, która w ogóle tematu nie tyka, uważają że szkoda im czasu, wolą zlecić tą pracę komuś kto się na tym zna i oczekują gotowego produktu. Nie chcą tracić te kilka dni, kilkanaście dni czy kilka tygodni na proces kreatywny. Na końcu oczywiście są duże firmy, które w ogóle się już tym tematem nie zajmują, mają budżet, który uwzględnia temat namingu i zlecają wykonanie tego zadania odpowiedniej grupie osób, copywriterowi czy też agencji dedykowanej.
00:03:53.420
Mamy najczęściej dwa przypadki startowania biznesu. Z kapitałem (ze środków własnych lub kapitałem udziałowca) lub bez. Tego drugiego jest chyba najwięcej. Czy w którymś z tych przypadków skupienie się na nazwie będzie ważniejsze?
00:04:11.050
Ja zawsze mówię każdemu klientowi i też osobom, z którymi współpracuję nazwa to nie wszystko. Dobrze mieć dobrą nazwę, ale dobrze mieć wykonany cały ogrom pracy związanej z brandingiem, nie tylko skupiać się na nazwie. Tak jak pan Maciej pewnie mówił, strategie jest bardzo ważna, aspekty wizualne itd. Stąd naming jest jednym z fragmentów tego całościowego procesu budowania marki i uważam, że skupienie się tylko na tym procesie jest błędem. Trzeba spojrzeć na to bardziej holistycznie i zastanowić się w jaki sposób wykreować markę. Szczerze mówiąc posiadanie dobrej, zacnej czy też chwytliwej, kozackiej nazwy na pewno ułatwia marketing, sprzedaż, zdobywanie rynku i nowych klientów. Bo jeśli będzie prosta, skuteczna to też mniej wysiłku będzie trzeba włożyć w zdobywanie rynku, ale bez całej reszty, sama nazwa nie wystarczy.
00:05:18.160
Wspomniałeś o całym procesie strategicznym. Zazwyczaj zaczyna się od nazwy, a w jakiej kolejności ty ustawiłbyś poszczególne elementy procesu.
00:05:26.420
A chcemy teoretyzować czy praktykować Aneta?
00:05:29.080
Interesują mnie dwa przypadki. Jak to powinno być poprawnie, książkowo i jak to wygląda w praktyce.
00:05:35.560
Dobrze. Czasem jest tak, że w ogóle strategia nie jest potrzebna, ważne żeby jakaś dobra chwytliwa nazwa była. Ponieważ w ten sposób będzie się nazywała spółka np. import export handel etc. I szczerze mówiąc taka spółka nie potrzebuje strategii chce po prostu fajnie się nazywać. Drugi obszar to rzeczywiście pomysł na markę, pomysł na tzw. brand i bez strategii praktycznie ta marka, nazwa może w jakiś sposób sobie pływać tak samo logo i cała koncepcja. I jeszcze trzecia rzecz ktoś chce mieć nazwę, ale dopiero w trakcie takiego procesu nazewniczego dowiaduje się, że w sumie jednak należy mieć pomysł na markę, koncepcję marki. Wtedy trzeba wstrzymać zlecenia namingowe po to żeby najpierw rozpocząć od strategii czyli przechodząc do teorii i docelowej praktyki. W pierwszej kolejności uważam że musi być naprawdę poukładany model biznesowy. Koncept biznesu w jaki sposób firma czy, marka będzie działała. Dopiero potem przechodzimy do samego konceptu strategicznego czyli do kreowania po prostu strategii marki i de facto strategia determinuje zarówno tzw. docelowy brief namingowy, brief projektowy. Pomysł na to w jaki sposób marka będzie się komunikowała z rynkiem. Naming w moim przekonaniu jest na tym drugim miejscu po wykonaniu strategii marketingowej i koncepcji marki, a dopiero po namingu wkracza tak zwana sfera projektowania wizualnego.
00:07:40.610
Dobra nazwa to profity. Jeszcze później Cię o to dokładnie zapytam. Ale co ze złą nazwą. Masz jakąś listę zagrożeń? Zwłaszcza gdy zainwestowaliśmy jakiś duży budżet w promocję tej nazwy.
00:07:53.930
No to z grubej rury. Przede wszystkim Urząd Patentowy i powiem jak to z praktyki wygląda. Tworzysz markę branży zoologicznej i nazwijmy to karmę karmę dla zwierząt dla psów i kotów. Wybierasz jakąś nazwę uważasz, że jest fajna, robisz research. Patrzysz, że tutaj nic ciekawego nie ma i wprowadzasz produkt na rynek. Okazuje się potem, że np. pod tą, nawet nie dosłownie literalnie nazwą. Ale załóżmy fonetycznym brzmieniem, albo zlepkiem słów funkcjonuje bardzo podobna marka w kategorii zoologicznej, która posiada ochronę patentową na cały rynek Unii Europejskiej i chcąc nie chcąc niestety tutaj naruszasz czyjeś prawo. Im szybciej się wycofasz z tego typu pomysłu dopóki właściciel tego znaku nie zauważy tym mniej kłopotów masz. Ponieważ może się okazać, że nie dość, że ktoś będzie musiał zapłacić karę. To jeszcze może zostać towar skonfiskowany na zasadzie, że po prostu pod tym towarem jest podrabiane obce znaki towarowe. To jest niedopatrzenie związane z ochroną prawną marki.
00:09:03.370
Ok tylko powiedz mi od razu czy często zdarzają się takie sytuacje? Wiele osób myśli ok, jest takie zagrożenie, ale jakie jest prawdopodobieństwo? Wiesz o co chodzi? Czy to jest realne zagrożenie. Czy masz styczność z takimi sytuacjami?
00:09:17.060
To może działać w ten sposób. Wprowadzasz markę na rynek i sobie działasz. Przez lata nic się nie dzieje. Po latach dochodzisz do wniosku, że chcesz zarejestrować tą nazwę w Urzędzie Patentowym. Chcesz mieć ochronę prawną. Zgłaszasz wniosek do Urzędu Patentowego. Ten wniosek idzie formalnie, właściciel znaku kolizyjnego, który posiada ochronę terytorialną otrzymuje, informację, że ktoś chce podobny znak towarowy zgłosić. Właściciel pierwszego może zgłosić sprzeciw, a jeśli zobaczy, że jest bardzo bezpośrednia kolizja, może nawet wprowadzić swoje środki ochrony prawnej, żeby zmusić cię do zapłaty odszkodowania. Za to, że przez te lata działałaś "pod jego marką". Więc to jest dosyć ważne zagadnienie obarczone wieloma niuansami. Często z kancelarii patentowych mam informację, że klienci się odbijają właśnie na zasadzie, że mają dobre nazwę zgłaszają i okazuje się, że jest kolizja. Albo odwrotnie mają informację, że jest zagrożenie związane z ich nazwą z istniejącym podmiotem prawnym i muszą szybko zmienić nazwę ponieważ chcą chronić swoje cztery litery.
00:10:39.350
Czy jeżeli testujesz nazwę właśnie pod kątem kolizji to czy korzystasz przede wszystkim z bazy zarejestrowanych znaków słowno-graficznych czy masz jeszcze jakieś inne źródła.
00:10:51.130
Najlepiej testować czy badać nazwy oczywiście w bazach Urzędu Patentowego. Ja nie lubię bazy EUIPO wolę bazę TMview ponieważ ona ogarnia zarówno europejskie jak i indywidualne zgłoszenia, znaki towarowe w poszczególnych krajach europejskich i światowych. Dodatkowo dobrze jest sprawdzić taką nazwę w rejestrze polskich przedsiębiorców na stronie Ministerstwa Finansów. Tam możesz sprawdzić czy w bazie KRS nie istnieje dosłownie taka sama spółka. To nie jest tak, że to jest kolizja bezpośrednia, ale czasami są takie sytuacje, że klienci chcą mieć wyjątkową, unikalną nazwę albo chcą mieć informacje jakie podmioty, albo ile podmiotów może działać pod tym tworem słownym w Polsce. Oczywiście rejestr domen to jest numer jeden jeśli chodzi o sprawdzenie, weryfikowanie co się dzieje w nazewnictwie. Wyszukiwarka Google natomiast zawsze wskaże, produkty, marki działające pod danym słowem, nazwą. Może się okazać, że np. dla branży farmaceutycznej robisz markę suplementu diety i czujesz, że masz unikalną nazwę. A tu się okazuje, że dosłownie literalnie to samo działa np. na rynku azjatyckim w Wietnamie czy w Tajlandii. Wtedy podejmujesz decyzję czy wchodzisz z tym samym słowem na rynek europejski czy uważasz, że nie chcesz mieć kopii 1 do 1 i nadal szukasz. Jest jeszcze baza social media. Wyszukiwanie pod kątem nazw użytkowników jakich możesz mieć na Instagramie i Facebooku czy też TikToku, a nawet sprawdzenie pod kątem hasztagów czy dany hasztag z tym słowem nie jest jakiś obraźliwy, wulgarny w innej kulturze, religii.
00:13:03.220
Właśnie o kolizje językowe miałam pytać. Na przykład z panem Maciejem rozmawiałam na temat firmy Osram i o tym jak sobie w końcu poradzili z zaadoptowaniem tej nazwy na polski rynek. Ogarnęli w końcu na kolorowo, ale temat był dosyć ciekawy.
00:13:15.400
Tak zgadza się. Z drugiej strony duży gracz czasem nie przejmuje się takimi niuansami. Ostatnio wchodziła marka szwedzka. Jeśli dobrze pamiętam to chodziło o jedzenie, marka nazywała się H - U - J i też w Internecie rozgorzały dyskusje, że tutaj będziemy mieli dosyć smaczne jedzenie. A szczerze mówiąc jest tak, że nikt nie jest omnibusem i czasami możesz po prostu wymyślić na rynek lokalny nazwę, markę nie mając świadomości, że bardzo podobne słowa, albo takie samo w jakimś kraju coś innego oznacza. Przykład marki Lumia nieistniejący już system operacyjny dla telefonii komórkowej. Bardzo fajna nazwa do rozwoju. Uważam to naprawdę za jedną z lepszych jakie pojawiły się na rynku. Zarząd czy osoby, które wybierały tą nazwę miały świadomość, że Lumia w języku katalońskim oznacza kobietę niecnych obyczajów, ale był to wulgaryzm dosyć archaiczny już mało używany. Stąd podobno dość długo debatowano, ale zdecydowano się wybrać nazwę nie zważając na to, że ona coś tam może oznaczać w języku katalońskim. Nazwa miała taki potencjał, że nie wpłynęło to na globalne decyzje.
00:14:51.490
Ale przyznasz, że łatwiej zaakceptować ryzyko mając świadomość jak się przygotować nawet na jakąś komunikację, wiadomo Internet podłapie, zaczną się tworzyć jakieś MEMY. Gdy wiemy o tym wcześniej możemy przygotować taką komunikację, która obróci temat nawet na naszą korzyść.
Rozumiem, że jeżeli ty tworzysz nazwę to sprawdzasz ją pod kątem innych języków?
00:15:11.650
Tak sprawdzam. To też jest kwestia przede wszystkim skali i zasięgu produktu, marki czy usługi. Jeśli mówimy o rynku polskim, albo rynku lokalnym to nawet nie ma sensu poświęcać, aż tyle czasu na to żeby udowodnić klientowi, że gdzieś we Włoszech czy w Egipcie dane słowo coś oznacza. Ponieważ weryfikacja też zajmuje trochę czasu, a klient potrzebuje informację, że w języku polskim w naszym kraju i w krajach ościennych nie widać bezpośredniej kolizji. Jeśli natomiast mówimy już o marce międzynarodowej to też jest kwestia przede wszystkim obszaru. Rynek FMCG na pewno rządzi się swoimi prawami i trzeba bardzo uważać na to żeby nie mieć jakichś bardzo złych konotacji z danym słowem. Rynek IT, rynek usług w chmurze rządzi się trochę innymi prawami. Tutaj może być zła konotacja z jakimś imieniem złoczyńcy, który działał w krajach islamskich. Też można przyjąć, że nie będziemy ucinali dobrej chwytliwej nazwy dlatego, że w jakimś kraju, ktoś działa pod takim pseudonimem.
00:16:28.450
Są jeszcze jakieś inne zagrożenia?
00:16:33.310
Bezpośrednia konkurencja. Można naprawdę czasami nie zauważyć, że w jakimś kraju załóżmy Brazylii istnieje numer jeden działający pod bardzo podobną nazwą w tej samej kategorii i czasami mówisz co mi tam, co mnie interesuje rynek brazylijski, działam na rynku polskim lub europejskim, a może się okazać, że taki gracz numer jeden z Brazylii będzie planował ekspansję na rynki europejskie. Często on wychodzi z z poczuciem wyższej siły dlatego, że ma budżet przede wszystkim, prawników, swoją renomę, historię i zawsze może udowodnić, że to on jako pierwszy działał pod nazwą, pod danym tworem słownym i ma tak zwany efekt pierwszeństwa. Oczywiście to też wymaga wysiłku i kosztów, ale dużego gracza stać na więcej niż takiego małego lub początkującego.
00:17:23.930
A właśnie w tym temacie, taka sytuacja nie wiem czy kojarzyć taki serwis z kursami wideo eduweb.pl. Oni przez długi czas borykali się z podobnym problemem. Wiele osób zwracało im uwagę, że za bardzo upodabniają się do YouTube. Tymczasem założyciel tego serwisu Grzegorz tłumaczył, że to nie w tą stronę poszło. Serwis eduweb z tym właśnie znakiem powstał przed YouTube i to była prawda rzeczywiście byli wcześniej na rynku zanim powstał YouTube. Tam nie rozegrało się w ogóle jakieś kwestie prawne, ale mieli taki problem, że nowi odbiorcy wciąż odnosili wrażenie że eduweb upodabnia się do YouTuba. Powstaje taki problem, że tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś jest większy od razu przypisujemy mu pierwszeństwo danego pomysłu co niekoniecznie w rzeczywistości jest prawdą.
00:18:10.740
Przypomniałaś mi o kolejnym zagrożeniu. Są pewne słowa, frazy, które są zawłaszczone przez dużych graczy, albo przez graczy bardzo niszowych. Przykładem może być końcówka flix jest zajęta przez Netflix. I teraz załóżmy, że chciałabyś stworzyć markę na rynku mediów to już z flixem nie wejdziesz. Dlatego, że będziesz zawsze kojarzona z Netflixem. Cokolwiek dodasz do lewej strony to zawsze będzie traktowane jako kopia. Tak samo z Amazonem. Jeśli chciałabyś wykorzystać słowo "Amaze", "Amazo" w branży FMCG w sprzedaży to już niestety masz za dużo bezpośrednich skojarzeń. Tak samo z hulajnogami mamy markę Limo czy Logo i to o to chodzi, że duzi gracze zabierają pewne słowa, czasem istniejące słowa, wręcz je zawłaszczają. W rezultacie ograniczasz coraz bardziej zasób słów do kreacji dlatego, że zawsze słyszysz wewnętrznego krytyka, a to gdzieś słyszałem, a to już istnieje taka marka, taki producent i cały czas dokonujesz ekwilibrystyki słownej, żeby jednak odejść od skojarzeń z kimś innym. Nawet jeśli to inna branża, tylko dlatego żeby nie zostać posądzonym, że idziesz na łatwiznę.
00:19:30.370
Jeśli chodzi o końcówki to zawsze mi się przypomina końcówka "ex". Drutex, Budex. Wystarczyło dodać końcówkę do wyrazu lub nazwiska lub imienia i nazwa była gotowa.
00:19:41.020
No to masz w tej chwili "neo" od Ceneo. Może Ceneo nie było pierwsze, ale Ceneo bardzo fajnie wypłynęło. Niedawno mieliśmy reklamę "Porówneo". Teraz czytałem, że fundusz inwestuje spore środki na promowanie innego startupów Rachuneo. Dla mnie to już jest zgrzyt. Za dużo po prostu robi się tego "neo" szczególnie w branży finansowej. Co z tego, że produkt jest fajny i np. unikalny jak nazewniczo, brandingowo wchodzisz po prostu już na zajęte obszary słowne i pod tym kątem niczym się nie wyróżniasz. Czym się różni "Porówneo" od "Rachuneo". Pytanie kto da większe pieniądze na to żeby być numerem jeden i zepchnie tego drugiego konkurenta do narożnika.
00:20:36.370
Rachuch... nawet nie umiem tego wypowiedzieć. "Rachuneo" brzmi dosyć dziwnie i może budzić dziwne skojarzenia więc to jest w ogóle osobny temat natomiast te pozostałe wszystkie "neo", chyba też trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszystko z fajną końcówką dobrze brzmi. Akurat Ceneo "brzmi" super, ale to jest taka trochę plaga wzorowania się na kimś kto odniósł już sukces. Spotykam się z tym samym w przypadku projektowania znaków. Często klientowi się coś podoba u konkurencji, u kogoś kto jest jego guru, niedoścignionym wzorem, wtedy zaczyna się próba upodabniania się. To jest oczywiście zła droga do sukcesu, ale jest to bardzo popularny przypadek.
00:21:09.300
Jeśli mam projekt treningowy z klientem lub zespołem roboczym to przygotowuję taką mapę nazewniczą firm i marek działających w danej kategorii produktowej i wtedy badam co zleceniodawcy podoba się z istniejących tworów słownych. Jakie cząstki, jakie końcówki, jaki styl nazewniczy. Bo to pokazuje czy klient bardzo wzoruje się na istniejących markach, albo które go kręcą. Albo odwrotnie, czasami słyszę feedback, że w ogóle tego typu słowa nie podobają się bo są powszechne, albo dana końcówka jest ciekawa ponieważ jest unikalna, rzadko używana. Dzięki tej mapie inspiracji, mapie nazewniczej, mam dużą bazę do tego żeby tworzyć już ciekawe nazwy. Lubię z klientem przejść analizę konkurencji i wybadać z nim co mu się podoba co nie podoba. Z drugiej strony mogę wówczas zobaczyć jak on zna swoją konkurencję. Czasami okazuje że nie każdy zna dobrze swój rynek, a wchodzi do niego z butami i z wielką euforię, że zaraz będzie zdobywał świat.
00:22:24.280
A myślisz, że każdą nazwę da się wypromować przy odpowiednim budżecie?
00:22:27.810
Każdą da się wypromować. Chodzi o to, że jeśli jest fajna, prosta z ciekawą etymologia to na pewno bardziej żre niż nazwa wykombinowania trudna albo abstrakcyjna, która za sobą nic nie niesie. Oczywiście zawsze mówię i to jest jakby moja mantra. Nazwa to nie wszystko, ważniejszy jest przede wszystkim dobry produkt. Wiadomo, że wszystko można sprzedać, ale też zmuszenie ludzi na siłę żeby coś używali, kupowali nie jest dobrym kierunkiem na dłuższą metą. Lojalność wynika z wielu aspektów również z tego czy naprawdę produktu lub usługa doskonale spełnia swoje zadanie. Na przykład bardzo podoba mi się nazwa "Trello". Bardzo fajne słowo, ale też po prostu system jest dobry. Za sukcesem stoi przede wszystkim funkcja, dzięki której ludziom lepiej się pracuje, a że nazwa jest jeszcze ciekawa chwytliwa, bliska, luźna, to tylko pomaga sprzedawać. Pomaga marce rozwijać się.
00:23:33.310
Ale zobacz. Z jednej strony wielokrotnie słyszę taką opinię, że każdą nazwę da się wypromować i rzeczywiście mamy bardzo dużo firm, które odniosły jakiś sukces z różnymi nazwami, ale jednak na top liście Forbsa są nazwy krótkie przede wszystkim, kilkuliterowe. Czyli może jednak coś w tym jest, że nazwa jest w stanie wpłynąć na popularność marki.
00:23:53.390
Właśnie z tymi cztero-literowcami pięcio-literowcami mam zawsze duży dylemat. Zboczenie zawodowej. Teraz porównuję sobie startupy czy spółki amerykańskie czy marki amerykańskie, które uwielbiają krótkie nazwy. Jak widzimy w dużych start-upach rzeczywiście one rządzą. Mamy Ubera, Lima, Haiva etc. Czyli właśnie takie krótkie twory słowne. Z drugiej strony jak patrzę na wprowadzenie tego typu marki i zastrzeżenie takiej nazwy w Urzędzie Patentowym no to Sorry Winnetou. Nie ma szans żeby na początku działalności uzyskać ochronę patentową, na bardzo proste słowa, albo nawet na słowa generyczne. Dlatego, że one się niczym się nie wyróżniają. Stąd nie wiem czy startup-y amerykańskie mniej przejmują się takimi niuansami prawnymi. Chociaż nie, uważam że jest odwrotnie, że właśnie dużą wagę do tego przykładają. Raczej to jest kwestia budżetu jaki stoi za tym. Dobry inwestor to może nawet wprowadzić na polski rynek nazwę, pod tytułem Limonka i się nie przejmować, że jest to typowo proste słowo, genetyczne i zalać marką z tą nazwą rynek i dopiero starać się uzyskać ochronę prawną. Jeśli nie masz dużego budżetu trzeba bardziej uważać na krótkie, generyczne słowa. Dłuższe słowa 6, 7, 8 literowce dają większą szansę na ochronę prawną.
00:25:31.360
No ale jedną z zasad żeby zastrzec nazwę czy też znak towarowy jest właśnie abstrakcyjność tej nazwy. Przy czym ta abstrakcyjność nie jest kwestią tego, że słowo ma nie istnieć, tylko tego do czego się odnosi. Jak zapoznawałam się z warunkami rejestracji przeczytałam o przykładzie firmy Apple. Apple mogło zarejestrować bez problemu swój znak ponieważ ich nazwa jest abstrakcyjna, ponieważ jabłko odnosi się do komputerów i tutaj jest ta abstrakcja. Natomiast gdyby oni chcieli sady zarejestrować pod nazwą Apple to mieliby problem. Na przykład jeżeli ja chciałabym mieć firmę o nazwie Gruszka. "Studio Projektowe Gruszka" to chyba miałabym szansę na rejestrację jeżeli nie byłoby kolizji w tej branży.
00:26:17.510
Uważam że nie. Z drugiej strony Gruszka jest to słowo istniejące, a Apple w języku polskim nie istnieje. Kiedyś było tak, że rzeczywiście anglojęzyczne słowa nie były tak literalnie tłumaczone i były traktowane jako neologizmy. W tej chwili już są tłumaczone. Więc z gruszką też byś miała troszkę problem. Z drugiej strony pytanie jest takie czy ci bardzo zależy na tym, że na swoje studio projektowe musisz mieć ochronę prawną? Jeśli rzeczywiście za tobą będzie stała cała siła, cała renoma i wiesz, że z tą nazwą zdobędziesz rynek. Będziesz miała swoją niszę zagospodarowaną.
00:26:52.110
Wiesz tu nie chodzi o to, co mi jest w tym momencie potrzebne, bo to jest przykład abstrakcyjny. To byłoby już rozpatrywanie konkretnego przypadku i takie rozmowy zapewne przeprowadzasz z klientem. Czy rejestracja jest konieczna i czy warto. Natomiast bardziej chodzi mi o to żeby wyjaśnić słuchaczom na czym polega abstrakcja i na co mamy szanse, a na co nie mamy. Tutaj chodzi mi o to, czy absolutnie nie mamy szansy zarejestrować jako swojego znaku towarowego istniejącego słowa.
00:27:20.310
Takie niuanse to bardziej rzecznik patentowy ogarnie i wyjaśni na bazie swoich doświadczeń i wielu kejsów. Moim zdaniem opieranie się na takich słowach istniejących, literalnych, generycznych rodzi obawy, że nic z tego nie wyjdzie na dzień dobry. Chyba, że chciałabyś maszynę przemysłową nazwać "Gruszka". Chociaż tu też uważam, że może być problem. Nie chcę jednak wchodzić w buty rzecznika patentowego. Bardziej mam takie podejście, że jeśli wybierasz fajne słowo, dobre słowo i nie jest ono, aż tak nadużywane w Twojej kategorii to potem sytuacja jest taka, że rynek Cię zna pod tą nazwą, pod tą "Gruszką" i masz większe szanse na to, że kolejne studio Gruszka już się nie pojawi, dlatego, że Aneta pod tą nazwą po prostu działa świetnie, rynek rozpoznaje, klienci rozpoznają i druga Gruszka po prostu będzie podszywaniem się pod jej markę w związku z tym nie pojawi się na rynku. Kwestia przede wszystkim jest taka, że nazwa, to nie wszystko. Przede wszystkim liczy się to co dalej dzieje się z biznesem.
00:28:34.310
Czy dobra nazwa jest w stanie zmniejszyć konieczny budżet reklamowy? Może nas wspomóc, żeby mniej pieniędzy wydać na promocję marki?
00:28:40.800
No tak, tak uważam. Chociaż tak, jak trochę się śmiałem z marki "Porówneo". Z drugiej strony, nazwa wprost mówi czym się zajmuje. Stąd tego typu nazwa na pewno lepiej zdobywa rynek niż jakiś abstrakcyjny neologizm, albo jakieś słowo "Eksperton", "Ekspertis", które też zajmuje się tego typu usługami, ponieważ ono już mniej mówi. Ostatnio bardzo mnie urzekła nazwa "Autenti". Pewnie też na nią trafiłaś, usługa do podpisywania umów online. Idealnie trafiona dlatego, że jednak za podpisywanie umów online między zleceniodawcą, a wykonawcą zawsze stoi ta nieufność. Kiedy dojdzie poczta, albo czy podpis przez Internet jest autentyczny i ważny. Taka nazwa od razu mówi, że nie ma się czego bać bo rzeczywiście możesz w ten deal wejść z klientem i zamiast wymieniać się papierami i odsyłać po prostu możesz tutaj za pomocą dwóch kliknięć podpisać umowę. I to jest dobra nazwa.
00:29:44.670
Kojarzy się z autentycznością, ale też autentykacją, która jest potwierdzeniem tożsamość także świetna gra słowna, faktycznie.
00:29:51.200
I to jest fajne. Teraz jeśli masz "Autenti" i jakąś nazwę sztuczną, która na pewno jest silna pod kątem ochrony prawnej, ale marketingowo na dzień dobry jest po prostu słaba. No to teraz musisz ten sztuczny twór wypromować, nauczyć klientów, że za tą nazwą stoi ta usługa i to cię na pewno kosztuje więcej zachodu niż skojarzeniowa nazwa "Autenti".
00:30:19.820
Chciałabym jeszcze nawiązać do tematu projektowania. Każdy chociaż trochę doświadczony projektant wie, że w zależności od nazwy mamy większe lub mniejsze możliwości projektowe zwłaszcza trudniejsza są nazwy z polskimi znakami i długie nazwy. Takie przypadki utrudniają zaprojektowanie fajnego znaku. Nie jest to niemożliwe, ale po prostu trudniejsze. Zwłaszcza gdy topografia jest kluczowa, ponieważ klient chce skupić się na logotypie, a nie sygnecie. Pytanie, czy zdarzają ci się takie współprace gdzie razem z projektantem tworzycie nazwę, z góry myśląc o tym jak będzie wyglądał znak dla konkretnej firmy czy projektu?
00:30:52.280
Na pewno w lepszej sytuacji są studia projektowe, brandingowe, które mają mają zlecenie, albo na całościowy branding, albo nawet stworzenie strategii. Bo rzeczywiście te studia w swoim sosie mielą poszczególne etapy zaprojektowania marki od strategii po słowo, przełożenie tego słowa na język wizualny. W trudniejszej sytuacji są osoby działające solo. Załóżmy copywriterzy, namingowcy, którzy muszą sobie wyobrazić, albo mogą sobie wyobrazić daną nazwę jak ona działa wizualnie. Często jest tak, że klienci nie przykładają na dzień dobry dużej wagi do tego jak nazwa będzie działała wizualnie. Uważają, że to co zostanie wymyślone potem przechodzi przez ręce projektanta graficznego, który oczywiście musi zrobić z tego piękne dzieło. Jak najbardziej czasami można sobie wyobrazić w jaki sposób nazwa będzie się wizualnie prezentowała. Czy pasuje do danej kategorii rynkowej np. marka kosmetyków naturalnych "Vianek" od rzeszowskiego producenta. Bardzo ciekawa nazwa z literką "V" automatycznie już daje ten sznyt elegancji i ten element roślin, łąk, pól i to rzeczywiście potem widać na opakowaniach.
00:32:19.630
Ale Vianek przez V nie przez W?
00:32:22.820
Tak, tak właśnie o to chodzi, że już to lekkie zniekształcenia V zamiast litery W. Daje na pewno duże pole dla projektanta graficznego, który wie, że ma większe pole do działania niż łopatologiczne słowo "Wianek". Podobnie widać to w kategorii kosmetyków. Marka "Svoje" też przez "V" na przykład, ale literka "J" już jest, albo "4 Szvaki"
00:32:48.280
To też chyba ułatwia rejestrację, bo to już nie jest słowo "wianek" w tym momencie.
00:32:53.060
Troszeczkę tak, ale uważam, że pierwszy rzut wyboru, weryfikacji nazwy to nawet nie jest Urząd Patentowy, ale przede wszystkim domeny. Albo jest wolna domena pl lub com albo nie. Jak nie, no to niestety trzeba szukać dalej. Dopiero kiedy widzi się, że dana nazwa posiada już wolną domenę to dopiero kolejne rzeczy się sprawdza. Czy nazwa jest nie kolizyjna? W Googlach i w Urzędzie Patentowym. Stąd jeśli chodzi o kreowanie polskich nazw to ta zamiana literki W na V np. j na y, lekkie modyfikacje dosyć dużo wnoszą, ale one przede wszystkim dają większe szanse na to, że uzyskuje się domenę pl, a i graficznie one też bardziej zacnie wyglądają gdy są odrobionę zmodyfikowane.
00:33:50.310
A w dalszym ciągu klienci nastawiają się przede wszystkim na domeny pl. Teraz mamy sporo domen funkcjonalnych: design, studio, store itd. Pytanie czy klienci przekonają się do tych domen czy króluje pl-ka w dalszym ciągu?
00:34:01.880
Pl-ka lub com, czasami "eu", chociaż EU nie jest tak popularną domeną, nie dodaje prestiżu. Stąd trudniej znaleźć wolną domenę eu, a pl czy com to już w ogóle. Klienci bardzo rzadko biorą domeny funkcjonalne. Przede wszystkim boją się tego dziwnego coś za tą kropką bo chcą szybkiego odczytania marki. Na reklamie facebookowej czy wizytówce. Stąd kropka pl, kropka com, to na pewno automatycznie daje informację, że to jest rzeczywiście coś co istnieje, jest rzeczywiście z krwi i kości niż końcówka kropka store.
00:34:47.120
Chociaż na przykład w branży fashion szczególnie tam gdzie ktoś opiera swoją działalność na sprzedaży online na sprzedaży przez kanały Social Media, jest większa akceptacja innej domeny bo raz, że wtedy prostsza nazwa przechodzi załóżmy "Szafa" "Szaffa" przez 2 "f" kropka store ma większe szanse.
00:35:07.860
Gruszka.studio i mam całą nazwę nie mam niepotrzebnego przedłużenia. Tak to musiałbym zrobić gruszkastudio.pl
00:35:15.340
Pewnie i to i to warto mieć swoją drogą. Ale im bardziej rynek taki tradycyjny tym oczywiście opieranie się na tradycyjnej domenie jest bardziej wskazane. Nowoczesny, albo bardziej zelektronizowany tym jest większa otwartość na domeny funkcjonalne. To jest kwestia przede wszystkim klienta. Im klient jest młodszy, tym bardziej otwarty na tego typu domeny. Z drugiej strony często tych domen nie widać. Klikamy w przekierowania, buttony. W związku z tym ta domena funkcjonalna jest jakimś ratunkiem dla prostych nazw, dla takich, które opierają się na istniejącym słowie i wiemy, że nie będziemy mieć domeny regionalnej wolnej.
00:35:59.000
Myślę że wiele osób z takiego starszego pokolenia obawia się, że jego klient nie będzie wiedział, że jest to adres strony internetowej np. ja spotykam się często z tym, że klienci chcą dodawać przedrostek www do adresu, bo mają w głowie utarty taki schemat adresu strony internetowej. Istnieje obawa, że jeśli tego www nie ma przed adresem, to nie będzie wiadomo, że to jest adres strony internetowej. Jeszcze trudniej może być właśnie z domeną funkcjonalną. Natomiast osoby z młodszego pokolenia już chętniej przyjmują nowe domeny.
00:36:30.810
A jakie są koszty takiego namingu? Pana Macieja też pytałam o pieniądze także don't stress.
00:36:37.130
Wszyscy odbijają się jak piłeczka. Tak samo w twojej branży. Pomiędzy rynkiem usług związanych z tworzeniem nazw, a rynkiem projektowania graficznego możemy dać znak równości. Ceny są od sasa do lasa, od przysłowiowych kilkuset złotych do kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy. Masz pewnie to samo doświadczenie i wiedzę, że cena determinowana jest przede wszystkim przez budżetu zleceniodawcy i też jego świadomości, wagi projektu. Czasami jestem zaskoczony, że średni gracz rynkowy uważa usługę namingową w cenie około 10000 za drakońsko drogą, a mniej świadomy klient, mniejsza firma o mniejszym kalibrze potrafi dobre kilka tysięcy zaakceptować bo wie, że to tyle może kosztować.
00:37:42.680
Ale to się wiąże z zakresem usługi?
00:37:45.900
Świadomości.
00:37:46.640
Bo wiesz ja rozumiem, że ceny są różne tylko np. w mojej branży, albo przynajmniej ja bo też nie mogę mówić za wszystkich projektantów. Oczywiście, że cena zależy od wielkości firmy, ale to nie wielkość firmy tak naprawdę determinuje cenę tylko fakt, że mała lokalna firma potrzebuje mniejszego zakresu usługi. Identyfikacja wizualna zawiera mniej elementów, mniejsze ryzyko ja ponoszę, bo jest mniejsza skala wdrożenia. O tym mówiłam 19 odcinku podcastu gdzie poruszałam temat błędów w projektach, ryzyka i ciążącej odpowiedzialności. Testowanie znaku na różnych polach ekspozycji, sprawdzanie symboliki znaków, testy skojarzeń, unikalność. Czy nie popełniam przypadkowego plagiatu lub znak nie kojarzy się z konkurencją. To wszystko może być w kontekście globalnym, a nie lokalnym. To właśnie takie czynniki w dużej mierze determinują cenę. Czasami model współpracy, czy mam jedną osobę decyzyjną, czy jest cały łańcuszek osób decyzyjnych, co bardzo wydłuża zalecenie. To te elementy w dużej mierze determinują cenę. I pytanie czy w przypadku namingu jeżeli jeden płaci 10 tysięcy, a drugi płaci 2 tys. złotych to czym różni się efekt, albo ilość twojej pracy?
00:38:58.260
Tych determinantów jest jeszcze więcej niż te, które wspomniałaś. Załóżmy przypadek domeny "com" jeśli nazwa ma być tylko i wyłącznie z domeną com i nie wspierana żadnym dodatkowym słowem, wymyślamy nazwę, dodamy pro, mamy wolne com. Jeśli to nie wchodzi w grę, taka usługa jest czasami 50% więcej wyceniana w stosunku do wartości bazowej. To jest trudna sztuka mieć nazwę z wolną domenę com, która będzie dobra, prosta, chwytliwa i nieprzekombinowana. To pierwsza rzecz. Dwa, czy mówimy o skali kraju czy o marce międzynarodowej. To dużo mówi. Jeśli mówimy o skali kraju, to zawęża się ocena konkurencyjności. Nawet jeśli tworzymy markę na rynek rolniczy i widzimy, że podobna marka działa na rynku niemieckim. To mniej się tym stresujemy, dlatego że mówimy o rynku krajowym. Czasami nawet jest to rynek regionalny, który obsługuje województwo mazowieckie. Trzeci temat to oczywiście weryfikacja w Urzędzie Patentowym. Teraz jeśli ktoś oczekuje, że będzie daną markę, dany znak towarowy rejestrował na rynek europejski obowiązkowo, a nie tylko i wyłącznie w Urzędzie Patentowym RP to automatycznie też wiemy, że jednak weryfikujemy wszystkie znaki, które istnieją w całej Unii Europejskiej. Wówczas sporo ciekawych nazw niestety jest odrzucanych dlatego, że są jakieś kolizje. Czwarty element to świadomość, to co na początku powiedziałem dla niektórych osób tysiąc złotych za nazwę jest atrakcyjne, a dla drugiego klienta jest to po prostu cena zabójcza bo liczy np. na 200 czy 100 zł bo takie ceny można znaleźć w Internecie.
00:40:52.340
No, ale jeżeli klient chce niższą cenę to mu dasz niższą cenę, czy jakoś okroisz usługę? Jak to wygląda w praktyce?
00:40:59.640
To jest tak jak w twojej branży, branży strategów, branży kreatywnych, każdy osadza się przy pewnym poziomie widełek cenowych. Na początku drogi zawodowej mogłem pracować za mniejsze wynagrodzenie bo chciałem budować portfolio, doświadczenie etc. Wraz z rozwojem, z doświadczeniem swoją pewną stawkę minimalną ustawiłem. Czas jest bardzo ważny. Ilości zleceń też na głowie siedzi i zawsze znajdzie się inna osoba, inny twórca, która za mniejsze wynagrodzenie jest też gotowa stworzyć nazwę, w wielu branżach to wygląda podobnie.
00:41:47.410
Klient, który skorzysta z usługi osoby bardziej doświadczonej w namingu uzyska coś konkretnego? Jakieś przykłady masz? W branży projektowania też borykamy się z takim problemem. Wchodzi nowa osoba na rynek i wrzuca takie ceny, które zabijają branżę. Pytanie czy faktycznie jesteśmy w stanie zaoferować swoim doświadczeniem coś więcej, czy klient coś zyskuje. Ja mam cały szereg takich sytuacji, z których wynika, że jednak brak doświadczenia kuleje. Często jest taka sytuacja, że moi klienci są to osoby, które już się raz "przejechały". Wcześniej korzystały z usług osoby, która dysponowała mniejszym doświadczeniem. Taki wykonawca może chciał zrobić dobrze, ale nie wyszło. Klienci takich osób często trafiają później do mnie. Pytanie jest takie czy w twoim przypadku też zdarzają się takie sytuacje, że mniej doświadczona osoba nie wzięła pewnych aspektów pod uwagę, potem klient takiej osoby stwierdza, że ok, zapłacę więcej, ale niech to będzie zrobione tak jak trzeba.
00:42:38.940
Podam ci dwie odpowiedzi na Twoje pytanie. Pierwsza nie dosłownie na temat. Ja lubię współpracować z klientem czyli nie brać całej pracy na siebie. Fajnie jest mieć zaangażowanego klienta i to często widać przy mniejszych zleceniach, czyli załóżmy tam gdzie jest jedna osoba albo jest duże zaangażowanie zespołu, żeby stworzyć nazwę. W tym wypadku nie traktuję siebie jako twórcę tylko jako osobę, która wspiera ten zespół. Uważam, że te osoby potrafią nawet stworzyć ciekawszą nazwę niż ja bym dla nich wymyślił dlatego, że one są w procesie, rozumieją swój produkt, swoją branżę i mają większy zasób wiedzy, czyli zasób słów kluczy, które w głowie siedzą. Jest tylko kwestia wyciągnięcia tego pomysłu na zewnątrz.
00:43:34.770
Ale ty ich wspierasz merytorycznie?
00:43:38.020
Kreatywnie i merytorycznie
00:43:38.050
Kreatywnie i merytorycznie. Yhmnn. Ale też wskazujesz jakie są zagrożenia. Ok fajny pomysł tylko to, to i tamto. No właśnie to jest bezcenne.
00:43:45.540
To jest na zasadzie, że oni kreują, ja kreuje, wspólnie tworzymy. Ja bardzo lubię takie sytuacje kiedy okazuje się, że przy tym wspólnym projekcie to nie moja nazwa, a nazwa wymyślona przez klienta, przez jego zespół rzeczywiście przeszła. To nie jest w żaden sposób żadna ujma, nie jest to informacja że nie sprawdził się namingowiec ponieważ to nie on wymyślił. Tutaj liczy się przede wszystkim współpraca i wspólne doprowadzenie tego projektu do końca. Dlatego myślę, że osoby zlecające zadanie one naprawdę mogą wymyślić coś lepszego niż taki kreatywny, który siedzi w swoich ograniczeniach mentalnych. No bo jednak każdy ma swój styl projektowania, wymyślania i czasami na pewne słowa nie wpadnie.
To jest pierwsza odpowiedź. Druga rzecz. Wymyślanie nazw to jest zbieranie doświadczeń przez lata. Tak samo jak projektowanie, strategie, pisanie scenariuszy. Czy osoba początkująca w świecie namingu może popełnić jakieś błędy? Oczywiście, że tak. Sam takie błędy na początku popełniałem. Mniejsze obycie w weryfikacji w Urzędzie Patentowym czy w Googlach. Pomijanie weryfikacji, sprawdzenia w kanałach social media na przykład po hasztagach. Kwestia weryfikacji w innych językach, nie zawsze Google na pierwszej stronie wyników pokaże, a nie zajrzało się na kolejne. Przykład. Popularne słowo "fika" w językach skandynawskich oznacza przerwę na kawę, taki luźny czas. W języku włoskim oznacza kobietę, określoną dosyć wulgarnie. Jeśli robisz kawiarnie "Fika" w Polsce, raczej ci się nic nie stanie jeśli nic nie wiesz na ten temat. Jeśli robisz markę kaw na rynek polski też jeszcze nie jest źle. Jeśli chciałabyś zrobić markę odzieżową i wprowadzić ją we Włoszech czy w ogóle w krajach śródziemnomorskich to może okazać się niewypał. I to jest kwestia przede wszystkim obycia się wyrycia pewnych schematów co jest naprawdę dobre, co jest naprawdę złe. To jest właśnie doświadczenia zawodowe. Teraz jeśli miałabym wybierać osoby z doświadczeniem zawodowym i osobę świeżą uważam, że i taka i taka osoba może mieć świetne, kreatywne pomysły. Osoba z doświadczeniem ma większy balans ograniczeń, większego krytyka ponieważ no właśnie to doświadczenie. Natomiast osoba bez doświadczenia, początkująca oczywiście ma głowę pełną pomysłów, głowę pełną polotu i może produkować takie świetne nazwy, których ty rasowy namingowiec możesz nie stworzyć. Tylko kwestia potem wybrania z tego, co ma rację bytu, jest niekolizyjne.
00:46:52.420
No, ale to jest twoje główne zadanie moim zdaniem. Bo wiesz głowę pełną pomysłów to może mieć również dziecko i klient, każdy może mieć głowę pełną pomysłów, ale twoim zadaniem jest zrobić tak żeby nie było z tym problemu.
00:47:07.330
Żeby osadzić w byt rynkowy, który naprawdę będzie miał te cztery koła i będzie mógł dalej jechać. Będzie mógł zostać dowieziony do projektanta graficznego. Sama pewnie też ma takie doświadczenia, że klient ma świetny pomysł na logo, styl wizualny, albo ma ciekawe inspiracje tylko on tego fizycznie nie zrobi potrzebuje kogoś kto przełoży to na język graficzny.
00:47:31.590
Wiesz raz, że fizycznie nie zrobi, ale dwa to jest kwestia zaadoptowania tego pomysłu do konkretnej formy graficznej jaką jest logo. Klienci czasami chcą zrobić ilustracje zamiast logo. Nie wiem czy kojarzysz pierwsze logo Apple to przed jabłkiem. To był taki duży obrazek. Tak to wygląda, że klient ma pomysły, ale trzeba je osadzić w rzeczywistości i w odpowiedniej formie. Tutaj zaczyna się praca osoby z wiedzą i doświadczeniem w danym temacie.
00:48:01.370
Co jest wynikiem takiego opracowania nazwy. Czy to jest jedno słowo, czy ty przygotowujesz jakiś dokument, analizę, potwierdzenie, że nazwa jest niekolizyjna? Podpisujesz się pod tym, dajesz jakąś gwarancję? Opowiedz o tym jak to wygląda?
00:48:17.510
Wynikiem tego procesu twórczego jest właśnie to jedno słowo z wolną domeną. 90% zleceń rzeczywiście wymaga wolnej domeny pl, com lub innej ustalonej. W tle rzeczywiście siedzi ta cała praca wspólna, praca weryfikacyjna, kreatywna i rząd kilkudziesięciu czy też więcej roboczych pomysłów, które były produkowane i leżą sobie schowane w pliku Worda. I teraz zależy od klienta. Są tacy, których nie interesuje reszta po prostu chcą mieć nazwę i iść dalej. Są też tacy, którzy rzeczywiście potrzebują podsumowania projektu. Nawet prezentację, albo proces związany z weryfikacją. Tylko powiem tak, przed ostatecznym wyborem nazwy rekomenduje żeby rzecznik patentowy przeprowadził ocenę zdolności rejestrowej. Co innego zrobić ocenę swoimi siłami w mniejszym stopniu, a co innego przeprowadzenie takiej osoby przez fachowca, który naprawdę wie jak to się robi. Po pierwsze, a po drugie wie jakie mogą być ewentualne kolizje lub powie jaką obrać strategię przepchania takiej nazwy w Urzędzie Patentowym.
00:49:57.080
A ile kosztuje usługa rzecznika patentowego do takiej opinii?
Od kilkuset złotych To jest kwestia przede wszystkim czy sprawdza się tylko wiązkę na rynek polski i czy tylko w swojej klasie nicejskiej. Na przykład 25 klasa odzieżowa, 36 klasa finansowa, ale 35 to jest też działalność handel, sprzedaż. Jeśli chcesz sprawdzić kolizyjność nazwy w kilku klasach to koszt jest większy. Oczywiście jeszcze więcej płacisz za to, że sprawdza się na przykład na obszar Unii Europejskiej plus czy jedna klasa czy kilka klas. Dochodzi też czas oczekiwania. To nie jest tak, że to trwa jeden dzień, trwa to kilka dni. Z reguły ten raport to jest kwestia 20 lub więcej stron wykonane przez kancelarie patentowe i de facto dopiero to jest baza do tego, żeby dalej działać. Albo informacja tak, możemy dalej iść, albo jest informacja, istnieją zagrożenia i lepiej się cofnąć do punktu środkowego i stworzyć coś podobnego, ale innego, coś co da szansę, gwarancję uzyskania ochrony prawnej. I to jest kwestia kalibru klienta, czy rzeczywiście ten proces ochrony prawnej jest dla niego ważny. Czy średnio, może czy w ogóle nie jest.
00:51:14.810
W sumie to też jest element determinujący ostateczne koszty nazwy. Koszty rzecznika patentowego, ale też twoje wysiłki związane z tym żeby rzeczywiście uzyskać pozytywną opinię rzecznika patentowego. Każdy telefon, każdy mail, to wszystko produkuje roboczogodziny.
00:51:33.260
Czy mógłbyś na koniec w całości opisać jaki ty proces przechodzisz? Od momentu kiedy rozpoczynasz pracę nad nazwą do końcowego efektu. Często mówi się o takich profesjonalnych procesach namingowych. Czy to jest jakiś uporządkowany proces czy też ta nazwa powstaje bardziej w takim szale twórczym. Jak to wygląda.
00:51:50.250
Ja myślę, że chyba każdy ma swój własny proces. Kreacja czy wymyślanie nazw nie jest w ogóle na pierwszym miejscu. Dopiero na trzecim. Na początku trzeba opracować z klientem brief namingowy. Dowiedzieć się jaka jest jego strategia, jaki jest koncept marki. Jeśli nie ma strategii marki wykonanej, a zdarzają się takie sytuacje to trzeba przede wszystkim wspólnie porozmawiać o tym jakie wartości stoją za tą firmą, za tą marką, za tą usługą. Jakie wyróżniki emocjonalne i racjonalne czyli wszystkie te elementy strategiczne. Dlatego, że nie będziemy tworzyli nazwy w ciemno. Bez wstępnych założeń może się okazać, że przy pierwszej prezentacji przepalimy ten czas i klient powie, że nie o to mu chodziło.
00:52:42.080
Czy jeżeli klient przyjdzie do ciebie z gotową strategię marki to jest to dla Ciebie lepsza sytuacja i może to w jakiś sposób wpływać na cenę?
00:52:52.940
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Czasami dostaję informację, że klient ma strategię, że to jest klient świadomy i przygotowany do tego procesu, ma też odpowiednie środki. Ale też czasami są takie sytuacje, że klient nie przewidział w ogóle budżetu na projekt namingowy. Myślał, że stworzy nazwę we własnym zakresie i w tym wypadku jest przede wszystkim wyciąganie trochę wolnych środków z innych działań. Musisz wówczas działać na innych zasadach finansowych więc to nie jest tak, że to wpływa wprost na wycenę. Bardziej wpływa na świadomość z kim pracujesz, albo jaki masz materiał bazowy. Nie zmienia to faktu, że i tak trzeba z klientem porozmawiać. Tak jak Ci powiedziałem jeśli ja z klientem przejdę tą mapę nazewniczą firm, marek działających w jego kategorii rynkowej to ja mam naprawdę wiedzę co go kręci, a co go nie kręci. A to w strategii nie jest ujęte nigdy.
00:54:16.100
Często jak rozmawiam z klientem to interesuje mnie gust i upodobania klienta bo to przyspiesza akceptację. Natomiast czasami gdy dochodzi do konfrontacji założeń marketingowych i strategii komunikacji z gustem klienta, okazuje się, że ten gust klienta nijak się ma np. do persony jaka została opisana w strategii i co dalej w takiej sytuacji?
00:54:36.560
Znaczy to są dwa determinanty. Zawsze za decyzją stoi człowiek i jego gusta. I nie da się tego odciąć. To doskonale wiesz, że szczególnie w obszarze wizualnym ludzie uwielbiają ten proces wybierania logo. Szczególnie jeśli jeszcze więcej osób dojdzie do tego i każdy wybiera obrazki i mówi o to mi się podoba, a to nie podoba. Nawet sugeruje co by tu zmienić. Co oczywiście już krew Cię zalewa kiedy widzisz listę sugestii, co tu należy poprawić, żeby zrobić perfekcyjne logo dla klienta, na zasadzie swojego widzimisię, a nie strategii. Tak więc za procesem decyzyjnym zawsze stoi człowiek, ale prawda jest też taka, że on czuje swój rynek. Ty wchodzisz z propozycjami, ale to on będzie tą marką, tą firmą zarządzał i on to ryzyko finansowe ponosi. Ja mogę mu naprawdę świetnie zaprezentować, mówić w jaki sposób nazwa wyróżni się na rynku. Ale klient na końcu powie, że on chce nazwę bezpieczną, zachowawczą, taką, która nie będzie robiła szału, ale pozwoli mu spokojnie działać i to się czasem kłóci ze strategią marki.
00:55:58.370
Archetyp buntownik, a chcemy spokojną nazwę.
00:56:00.820
Chciałem właśnie do tego dojść. Wyjęłaś mi to z ust. Nieraz miałem sytuację, że był podany archetyp marki gotowy, a nazwa była wybrana nie w ten deseń, nie w ten kierunek. Nazwy, które pasowały pod archetyp po prostu nie kręciły klienta i zespół projektowy. Mówili, że wszystko fajne ale to nie jest to. Potem decyzja była bardzo prosta nazwę wybieramy taką, a ten archetyp przekładamy na język wizualny i język komunikacji.
00:56:37.030
Bo uważam, że nie da się zrobić drugiego Vergin'a, a powoływanie się na kultowe marki jest po prostu dla mnie błędem i dosyć nieciekawym przykładem stąd są czasami te kompromisy. Archetyp nie pasuje do docelowej nazwy, ale można po prostu go obronić w dalszej komunikacji i wtedy to się sprawdza.
00:57:03.760
Ok. Kontynuuj temat procesu, a później chciałabym żebyśmy jeszcze poruszyli temat twojego portfolio. Teraz mi tak przyszło do głowy także zawieszam ten wątek.
00:57:13.570
Dobrze. Zaintrygowałaś mnie. Czyli pytasz się o metodologię.
00:57:18.970
Tak, jak u ciebie to przebiega.
00:57:19.070
Drugi etap. Inspiracje i rzeczywiście jest już kwestia zebranych projektów nawet z danej branży, z danej kategorii, którą robię. Na przykład branża ZOO. Mam kolejne zlecenie w branży ZOO, wiadomo, że mogę sobie wrócić do dotychczasowych projektów i notatek. Ale przede wszystkim zaglądam do słowników. Łaciński, słownik wyrazów obcych, słownik hiszpański i włoski, poszukiwanie ciekawych skojarzeń. Słownik mitologii. Przeszukiwanie listy firm działających w tej kategorii rynkowej, poszukiwanie niszowych rozwiązań, ale również inspiracja innymi branżami. Czyli inaczej wyjście z butów. Tam gdzie jesteś. Skok troszeczkę w bok i sprawdzenie czy tam nie ma czegoś ciekawego. Inspirujące słowa, które przypadkiem się znalazły, a tu nagle może fajnie to zagrać. Etap drugi to jest właśnie etap poszukiwań inspiracji. Trzeba sobie powiedzieć kiedy kończysz ten etap. Bo możesz ciągle szukać, dopisywać słowa klucze, wpisywać słowa, które Cię interesują i ciekawią, ale prędzej czy później naturalnie przychodzi ten proces kreacji. Ponieważ jak już szukasz tych słów to czasami do głowy ci wpadają pomysły. A tu można trochę przekształcić, to można dodać takie słowo tu można połączyć to z tym słowem i ta inspiracja płynnie przechodzi w kreację.
Kreacja to jest już wielki ocean. Ponieważ płyniesz, płyniesz to w lewo, to w prawo, do tyłu się cofasz i tylko ty musisz przede wszystkim powiedzieć sobie kiedy kończysz kreowanie, a kiedy spinasz już prezentację. Z reguły masz deadline tak. Ja tak proponuje klientom 7 - 10 dni. Bezpieczniejsze jest 10 dni na tworzenie nazwy dlatego, że dzień w dzień coś ciekawego tam do głowy wpada. I szczerze mówiąc im bliżej końcowego terminu, tym bardziej już takie wysublimowane nazwy wchodzą, dlatego, że one są już przemielone przez mózg i można jeszcze na wyższy poziom wskoczyć i dać klientowi jeszcze coś co nie jest już takie typowe branżowe, a trochę bardziej oryginalne. Im bliżej końca, tym ciekawsze pomysły wpadają. Potem jest pisanie prezentacji. Przygotowywanie wybranych nazw, weryfikowanie domen, dopiero po weryfikacji w domenach, mogę sprawdzać w Urzędzie Patentowym, czy rzeczywiście tam też nie ma czegoś co może negatywnie zaskoczyć. Opisywanie, czyli etymologia, skąd się dane słowo wzięło. Dlaczego taka ideologia stoi za tym słowem, co może być pozytywne, a co negatywne. Jeśli czasami jest ciekawe słowo i uważam, że warto pokazać, ale widzę kolizję, też pisze, że jednak są pewne obawy i czy klient akceptuje tego typu obawy, że załóżmy ktoś w Brazylii działa pod taką nazwą. Spinanie prezentacji, a potem się okazuje, że jeszcze nowe pomysły wpadają do głowy. Tak bez końca. Dlatego też trzeba sobie powiedzieć koniec. Ostatni etap. wysyłam PDF i czekam na reakcję.
01:00:43.270
No to jednak trochę takiej pracy biurkowej też masz samo przygotowanie prezentacji to jest trochę czasu.
01:00:47.480
To jest pół dnia. Najgorsza jest sytuacja, kiedy masz od tygodnia faworyta, a okazuje się, że on przepada i wtedy tak para opada. Miało być super, a tu się okazuje, że w Belgi masz istniejący Salon Rowerowy, a chciałaś mieć podobną markę rowerową dla klienta. No i niestety nie możesz tego pokazać.
01:01:18.230
Tak, lepiej nie przywiązywać klienta do rozwiązania, którego nie będzie mógł użyć bo później jeszcze trudniej będzie mu zaakceptować to właściwe.
01:01:25.790
Najgorzej jest z przywiązaniem przez siebie do tego faworyta i nagle widzisz, że niestety coś co miało się sprzedać trochę poszło w bok. Dlatego nawet przy składaniu prezentacji jeszcze wpadają ciekawe pomysły. Są sytuację, że właśnie to z ostatniego wieczoru, z ostatniego dnia słowo, które wpadło okazało się, że było tym właśnie idealnym strzałem.
01:01:48.310
Musisz też wiedzieć kiedy skończyć. Mógłbyś tak bez końca tą nazwę wymyślać i nigdy nie wiesz kiedy będzie ta najlepsza. Może jeszcze dwa dni i wpadnie coś lepszego do głowy?
01:01:57.200
I tak się dzieje. Czasami jest tak, że na drugi dzień jeszcze mam nowe pomysły i sobie zapisuje. Ja też uprzedzam klientów, zleceniodawców, że to nie pierwsza iteracja jest już tym złotym strzałem. Może się okazać, że tak, ale czasami pierwsza runda jest takim nazwijmy to rozeznaniem rynkowym. Czyli dopiero po tej pierwszej rundzie kiedy klient zobaczy wybrane dla niego nazwy, to on tak naprawdę wyczuwa, że generalnie jest ok, ale jeszcze brakuje tego złotego strzału. Po pierwszej rundzie znamy dobry kierunek i dopiero druga interakcja może być właśnie tym złotym strzałem. Dlatego też nie przywiązuje się do pierwszej prezentacji. Chociaż fajnie mieć zawsze ten temat szybciej skończony, to zapisywanie tych nazw po wysłanej prezentacji dużo mi daje. Nowe pomysły mi nie uciekają, a mogą być bazą do, do drugiej iteracji. Czasami są 3, 4 interacje. To nie jest tak, że wszystko jest za drugim razem. Ważne żeby posuwać się do przodu.
01:03:07.030
Czasami lepiej zarobisz na projekcie, a czasami gorzej. Ustalisz stawkę i czasami pójdzie po pierwsze iteracji, a czasami robisz 4 iteracje i może nic z tego nie wyjść.
01:03:15.320
Tak samo jak w twojej pracy. Identycznie to działa, że nie można zmusić klienta do wybrania danego projektu dlatego, że się tak umówiliśmy. To on ma to czuć to co wybiera dlatego, że on ponosi ryzyko biznesowe i dlatego też on naprawdę musi wiedzieć, że rzeczywiście wybrał właściwie.
01:03:37.040
Tak. Ja wychodzę dokładnie z takiego samego założenia. Klient nie może zostać z rozwiązaniem, które mu nie pasuje więc biorę to pod uwagę, że musimy doprowadzić temat do końca. Dlatego tak istotna jest rozmowa z klientem bo im my sobie głębiej porozmawiamy tym ja lepiej czuje co klient może zaakceptować, a co nie. To jest niesamowicie istotne dla powodzenia projektu.
01:03:56.410
Sytuacja z konkursami gdy firma przesyła brief do dziesięciu studiów projektowych i każde ma wykonać projekt, a potem klient sobie wybiera z tych dziesięciu to jest granie w totolotka i marnowanie czasu. Ja wtedy nie znam tego klienta.
01:04:09.640
Ja nie uczestniczę w konkursach to raz, dwa z reguły są to wyceny i współpraca ścisła. Czasami były takie sytuacje, że jednak nie było tego feelingu nawet po drugiej rundzie. To nie jest tak, że docelowy namingowiec trafi w gusta klienta. To jednak jest zabawa słowem i albo się czuje tą nazwę albo jest nie trafiona. Każdy ma swój swój styl. Mogą być sytuacje, że się nie dogadamy na końcu i klient jest zmuszony wybrać innego wykonawcę i trzeba się z tym pogodzić.
01:05:10.960
I tak płynnie przeszliśmy do twojego portfolio. Bardzo interesuje mnie w jaki sposób ty prezentujesz swoje prace. W projektowaniu graficznym borykamy się z takim problemem, że ktoś zobaczy logo i po tym ocenia całą prace. Natomiast nie widzi całego tego zaplecza, który towarzyszył temu procesowi. Dlaczego akurat taka forma graficzna, a nie inna. Tylko tak patrzą i... "a ja zrobiłbym lepsze w Paincie", zdarzają się takie komentarze często przy np. dużych rebrandingach. Mam takie odczucia, że w przypadku nazw jest jeszcze trudniej bo co ty w portfolio pokażesz? To jedno słowo? Powiedzmy, że klient lubuje się w nazwach opisowych ty wpiszesz w portfolio tą nazwę i osoba przeglądając portfolio może stwierdzi: "wielka mi rzecz, a za tym szła cała historia, strategia klienta". Zastanawiam się w jaki sposób ty to prezentujesz i jak przekonujesz, że zrobiłeś dobrą robotę.
01:06:00.380
Czy to na stronie internetowej, czy w prezentacji dodaje opis słowny co się kryje za tym słowem jaka etymologia i ideologia. To dosłownie dwa, trzy, cztery zdania nic więcej i to jest tyle. Wiadomo, że można opisać cel projektu, praca i wynik. Z drugiej strony to jest na zasadzie, albo się podoba nazwa, albo się nie podoba. Nawet jeśli będzie wypisana cała historia jak się projektowało tą nazwę to na końcu może się okazać, że się nie podoba. Co innego z grafiką. Wy projektanci macie trochę łatwiej.
01:06:38.110
W naszym przypadku myślę, że tak. Wizualnie da się znacznie więcej pokazać jestem w stanie zrobić taką wizualną prezentację, żeby zachęcić klienta do tego, aby chciał zapoznać się z całą historią tego projektu dlatego przyszło mi to do głowy, że u ciebie problem jest znacznie większy, żeby stworzyć portfolio pokazać dlaczego ty jesteś lepszy i dlaczego akurat warto skorzystać z twoich usług.
01:07:00.370
Tak to jest trudne. Poza tym zawsze na końcu sytuacja jest taka, bo wróćmy do wyceny. Jeśli wyceny są za drogie dla zleceniodawcy to szczerze mówiąc on sam wymyśli sobie nazwę. Dlatego, że jest w stanie to zrobić. Jeśli w projektowaniu graficznym wyceny są za drogie to zawsze sobie znajdzie sobie tańszego wykonawcę bo on sam tego nie zrobi. To jest ta różnica między copywritingiem, zabawą słowem, a projektowaniem graficznym, że stawki w namingu na pewno są niższe zakładam niż stawki w projektowaniu graficznym. Fakt, że wy też macie więcej pracy zrobienie brand booka całej ideologi też zajmuje naprawdę sporo czasu.
01:07:40.870
Natomiast z nazwą zawsze na końcu klient powie, że wymyśli sam, albo ze swoim zespołem. Domenę łatwo sprawdzić. Urząd Patentowy też łatwo sprawdzić, wbrew pozorom, tak łopatologicznie i szczerze mówiąc to nie jest tak, że można sobie z cenami szaleć. Co innego gdy dział marketingu ma budżetem na naming i wybiera wykonawcę, a co innego gdy ktoś jest zmuszony. Nie wie ile to kosztuje, a często jest to na zasadzie, że przedsiębiorcy nie wiedzą ile kosztują nazwy. Dopiero po wysłaniu zapytań ofertowych do kilku twórców, agencji mają już wyobrażenie, że to załóżmy kosztuje od tysiąca do dziesięciu tysięcy bo takie rozrzuty mogą się pojawiać. Na tej bazie klient podejmuje decyzję czy decyduje się na zewnętrznego wykonawcę.
01:08:33.810
Nigdy nie kusiło cię żeby zrobić sobie taki po prostu cennik na stronie internetowej?
01:08:38.730
Nie da się zrobić, w moim przypadku nie da się. Ja się boję tego. Dlatego, że taka osoba prowadząca działalność gospodarczą nigdy nie wyda załóżmy trzech tysięcy, dwóch tysięcy, nawet tysiąc może być za dużo na wymyślenie nazwy szczególnie taka osoba, która rozpoczną działalność. Czasami takie płatności nawet na raty trzeba rozbić żeby pomóc takiej osobie się nazwać. Z drugiej strony cennik sztywny, a masz firmę, która produkuje maszyny. Działa na skalę międzynarodową i budżety bardzo ciekawe i teraz dla takiej firmy dajesz cenę wyższą ponieważ mówimy o skali międzynarodowej. Mówimy tutaj o odpowiedzialności, o skali i o obrocie jakim ta firma dysponuje.
01:09:33.630
No właśnie ta odpowiedzialność jest bardzo istotna. Załóżmy, że Ty stworzyłeś nazwę koalicyjną, podpisać umowę B2B czyli występujesz jako profesjonalista z punktu widzenia prawa. W tej relacji klient wykonawca. Twój klient naprodukuje sobie materiałów reklamowych za 100 tysięcy złotych z tą nazwą koalicyjną i oni mogą Cię pozwać do sądu o odszkodowania, zwrot kosztów itd.
01:09:54.260
Oczywiście jak najbardziej dlatego, że to oni dostali ode mnie wadliwe dzieło. To jest właśnie to ryzyko dlatego też mam to zboczenie zawodowe szperania w Urzędzie Patentowym i w przypadku dużych projektów wręcz nachalną prośbę żeby jeszcze zrobić badanie zdolności rejestrowej przez rzecznika patentowego. Ponieważ mówimy tu o dużej odpowiedzialności dla obu stron, nawet nie tylko dla twórcy nazwy, ale również dla tego, kto będzie nią zarządzał żeby rzeczywiście wiedzieć, że wchodzi się na rynek już z dobrze przygotowanym słowem.
01:10:32.120
Czyli podsumowując im większy kapitał klient zamierza zainwestować w markę tym stworzenia nazwy może być dużo droższe bo ponosisz po prostu dużo większą odpowiedzialność.
01:10:42.130
Tak i też również fajna rzecz i też na pewno też masz to w swojej działalności jeśli masz klienta wysoko budżetowego, który rzeczywiście wie, że ta usługa kosztuje. A ty masz cennik z widełkami 1500 - 3000 zł, a klient wycenia taką usługę na 10 tys. Uważam, że nie ma przecież takiego szacunku za to, że wykonujesz po taniości taką usługę.
01:11:07.160
Ostatnio mieliśmy taką rozmowę w Stowarzyszeniu Twórców Grafiki Użytkowej na temat wycen. Stowarzyszenie przymierza się trochę do wyklarowania transparentny cenników w projektowaniu graficznym. Nie wiem jak to będzie w namingu i czy da się to ugryźć w taki sam sposób natomiast rozmawialiśmy na temat takich podświadomych mnożników tzn. Gdy robimy wycenę, nawet jeżeli niektórzy projektanci nie robią tego za pomocą Excela to w głowie mają mnożniki na każdy determinant ceny. Na przykład wielkość budżetu wdrożeniowego, zakres prac, osoby decyzyjne, model współpracy, prawa autorskie itd. Na rynku niemieckim ponoć jest to dość dobrze uporządkowane. Mam nadzieję, że w Polsce doczekamy się tego samego. Żeby jednak te cenniki były transparentne, a jednocześnie żeby uchronić się przed tym, że dla dużej firmy gdzie mamy gigantyczną odpowiedzialność musielibyśmy pracować za małe pieniądze. Myślę że to byłoby z korzyścią i dla klientów i dla projektantów dlatego, że z jednej strony będziemy brali wyższe wynagrodzenie za wyższą odpowiedzialność w przypadku pracy dużych brandów, a z drugiej strony nie będzie tej sytuacji, o której ty mówisz, że my jesteśmy nie poważni bo coś kosztuje trzydzieści tysięcy, a my to robimy za dwa. Mam nadzieję że ten temat nie ucichnie bo ja mam wrażenie, że brak jawności cenników w branży kreatywnej i ta trudność w wycenie działań kreatywnych powoduje bardzo dużo złego dla branży kreatywnej w ogóle dla Ciebie i dla mnie. Wchodzą nowe osoby na rynek i one kompletnie nie wiedzą do czego się odnieść, kompletnie, bo to jest temat tabu. Nikt tego nie wie. Ci co są 20 lat na rynku to już to sobie przeanalizowali, przerobili tyle klientów, stracili tyle pieniędzy, że już wiedzą jak muszą wycenić. Natomiast wchodzą nowe osoby i cały czas dają argument klientom, że to kosztuje tyle co nic. To nie ważne, że ta osoba za trzy lata stwierdzi, że musi sporo podnieść ceny bo nie zarabia na chleb, bo wyedukuje ileś tam klientów, że ta praca nie jest wiele warta.
01:13:04.100
Transparentność cen jest cechą naszego kraju. Ponieważ nawet baza oficjalnych zarobków przy rekrutacjach też pokazuje, że z reguły u nas nie mówi się ile co kosztuje. Zobaczy listę ofert pracy w Wielkiej Brytanii gdzie automatycznie pokazuje się ile kosztuje dane stanowisko, jakie jest wynagrodzenie. Od razu jest weryfikacja dla osób, które chcą lub nie są aplikować. Uważam, że to jest kwestia przede wszystkim naszego kraju, że u nas nie mówi się o pieniądzach oficjalnie. Trzeba wyciągać poprzez wysłanie zapytań ofertowych do agencji, copywriterów, agencji namingowych na ile wyceniają dane zlecenie namingowe. Przy takich, a takich parametrach. Dopiero wtedy zleceniodawca wie na czym stoi i odpowiednio dobiera sobie wykonawcę.
01:14:01.150
Myślę że ogarnęliśmy temat. Przede wszystkim ja jestem zadowolona, że poruszyliśmy masę tematów, których nie usłyszałam w innych podcastach, w którym występowałeś. Jeszcze na koniec powiedz gdzie można Cię znaleźć w sieci.
01:14:11.650
Konrad Gurdak można wpisać. Podobno Google mnie dobrze indeksuje. Lub syllabuzz.pl lub "Kozacka Nazwa" prowadzę sobie taki profil po godzinach. Wrzucam na Instagramie i na Facebooku śmieszne, kozackie nazwy. Moich już jest mniej, więcej dostaję z rynku od fanów profilu. Polecam ten profil dlatego, że tam można znaleźć bardzo wiele inspiracji. Ciekawych, świetnie wykreowanych na rynku polskim, pod kątem dobrej gry słów, ciekawych, czasami śmiesznych skojarzeń. Ja lubię ten profil. Codziennie staram się opublikować jakieś zdjęcia.
01:14:59.890
Dziękuję za rozmowę, do usłyszenia. Cześć
01:15:05.560
Bardzo Ci dziękuję. Serdecznie dziękuję za zaproszenie. Cześć
01:15:11.230
Dziękuję Ci za wysłuchanie naszej rozmowy na dzisiaj to już wszystko pamiętaj obserwuj, subskrybuj lub nawiąż ze mną kontakt. Znajdziesz mnie na Instagramie Facebooku lub LinkedIn pod nazwą Aneta Duk do usłyszenia. Cześć.